Susharnia – fajnie brzmi – prawie jak Narnia, a stąd już blisko i do lwa i do szafy… no dobra, podoba mi się i już 🙂
Sushi barów już trochę mamy, choć głównie w centrum, zatem nic dziwnego w pomyśle przeniesienia się na obrzeża. Ostatecznie w kierunku na Ligotę i Panewniki przenosi się coraz więcej, dość zamożnych ludzi. Choć i tak dojazd do najłatwiejszych nie należy.
Po dotarciu na miejsce okazuje się, że to prosty i zarazem klasyczny bar sushi. Do kompletu brakuje tylko łódeczek opływających owalną ladę. Dużo bieli, trochę sosny, jasno, może nawet nieco zbyt jasno. Po chwili okazuje się także, że nie ma co liczyć na intymność. Mała przestrzeń i bliskość sushi mastera skutecznie odstrasza.
Ale przecież nie to jest tu najważniejsze 🙂
Sushi. Król i Królowa zakąsek. Czysta poezja i rozkosz smaku umami.
No dobra, poleciałem za daleko.
Tym niemniej, sushi w Susharni zaskakuje. I to zaskakuje na plus. Po pierwsze w menu są ryby, których gdzie indziej nie widziałem, np. tuńczyk błekitnopłetwy, czy dziki łosoś z Alaski. Po drugie smak, smak…
…uwaga…
…to jedno z najlepszych sushi w KATO. Serio. Pełne zaskoczenie, ale jednak. Zapach, smak, aromat – wszystko układa się w spójną całość. Jednym słowem UMAMI 🙂
Świetnie przygotowany ryż, dobra ryba i obsługa gotowa spełniać zachcianki. Czego chcieć więcej!
Brawo 🙂 Jestem zachwycony. Będę wracać. I to mimo średniego wystroju i braku intymności.
Susharnia Sushi Bar, Rolna 20a, Katowice