Z przepięknego Pałacu Donnersmarcków przetrwała do dziś brama wjazdowa – zdobi wejście do chorzowskiego zoo – i Pałac Kawalerów. Wbrew nazwie, nie służył książętom stanu wolnego do potajemnych schadzek i rytualnego upijania się.
. Jednym z pierwszych gości był cesarz niemiecki i król pruski Wilhelm II, który zatrzymywał się tu podczas polowań. Zatem proweniencję Pałac ma niczego sobie 🙂
Przed długie lata Pałac funkcjonował jako hotel – luksusowy?! i restauracja, idealna po jesienno-zimowo-wiosenno-letnich spacerach po tym wyjątkowym miejscu. Idealna tylko z nazwy. Wystrój i jakość serwowanego jedzenia ocierała się co najwyżej o podły GS.
Całkiem niedawno zarządzający Pałacem Gminny Ośrodek Rekreacji postawiono w stan likwidacji?! I gdyby nie zagraniczny inwestor, nie wiadomo jak potoczyłaby się ta dziwaczna historia.
Nowy właściciel otworzył luksusową restaurację z kuchnią slow food oraz bistro o wdzięcznej nazwie Hugo.
Wnętrze restauracji – bo tam ostatecznie trafiłem – niczym specjalnym się nie wyróżnia. Jest takie, jak spodziewacie się, że będzie. Klasyczna elegancja, pełna zastawa i jasne kolory. Standard.
Z bogatej karty w stylu fusion zdążyłem zamówić jedynie sałatkę z wołowiną i batatami oraz fondant. Kuchnia kazała – na te przecież proste dania – czekać ponad godzinę, przy czym w restauracji były zajęte, aż dwa stoliki! Nie szkodzi. W międzyczasie wysłuchałem jak mocno zdegustowana, starsza pani głośno wyrażała swoje niezadowolenie pod adresem kucharza…
… niestety muszę się przyłączyć do tego lamentu. Do sałatki zapomniano dodać bataty, a fondant, po przekrojeniu nie chciał wypłynąć 🙁
Oczywiście to tylko krótki flash. Trudno na bazie sałatki i nieudanego deseru wyrokować o całości. Choć w sumie to dlaczego nie, skoro kuchnia wykłada się na bejzikach?!
Otrzymałem, jako rekompensatę, niewielki, czerwony rabatowy żeton. Hmm, jeszcze nie zdecydowałem czy go użyję…
Restauracja Pałac Kawalera, ul. Parkowa 30, Świerklaniec