Przyjemnie, przyjemnie i fajnie. Takie proste określenia przychodzą mi od głowy gdy przywołuję z pamięci obraz z bistro Prodiż. Plus ta nazwa. Super! Kto jeszcze w ogóle pamięta co to było!?
Szczególnie dobrze Prodiż wygląda wieczorem. Oświetlony, z ogromnym kominem w tle, tuż przy wjeździe do Fabryk Porcelany. WOW. Zachęca do wejścia 🙂
Wnętrze mimo, że niewielkie to zaskakuje wysoką temperaturą – na zewnątrz lało i było bardziej niż jesiennie. Na półce przy barze stoją słoiki z domowymi przetworami: ogórki w zalewie, powidła i inne a sufit zajęło ptasie, kolorowe origami.
Menu krótkie i zmienne. To dobrze – świeżość potraw gwarantowana.
Czarnuszka na bułkach do burgerów namówiła mnie do testowania. Ale wcześniej na dobry początek zupa tajska.
Dostałem ciekawie się zapowiadający, ogromny talerz w kolorach, nomen omen, jesieni z jasnym akcentem w postaci gotowanego jajka.
Smakowało wspaniale. Mocno pikantne ale wywarzone (nie powodowało wytrzeszczu oczu) z wyczuwalną nutą trawy cytrynowej i mleczka kokosowego. Spodobały mi się także warzywa krojone w długie paski i przyjemnie chrupiące.
Niestety był też minus – zimne, czy raczej miejscami lodowate jajko z półpłynnym żółtkiem. I tylko nie wiem czy to celowy zamysł czy przypadek 🙁 Niepotrzebnie psuło całość a wystarczyło raz, raz, zrobić jajo poszetowe.
Tak czy inaczej talerz znikł.
Byłem głodny więc z niecierpliwością wyczekiwałem burgera. Wyobrażałem sobie pachnącą czarnuszką bułkę, soczystą wołowinę i rozpływający się cheddar. Pysznie!
Ale nie tym razem.
Czarnuszka w tajemniczych okolicznościach wyparowała!? Ktoś pracochłonnie wydłubał? Mięso przeciągnięto – nikt też mnie nie pytał o poziom wysmażenia. Sos wyparował, chyba!?
Bezsensowna, dość droga (26 zeta) porażka.
Szkoda. Ponownie sprawdziło się moje przekonanie, że zupy nam, jako narodowi, wychodzą, reszty musimy się nadal uczyć 😉
Prodiż Bistro, Fabryka Porcelany, Porcelanowa 23, Katowice, 9-21.00