Zaplanowałem tę wizytę kilka miesięcy temu. Podczas odbywającego się w maju Zabrzańskiego Festiwalu Restauracji nie zdążyłem odwiedzić wszystkich lokali.
20% rabatu jakie w trakcie festiwalu zdobyłem, postanowiłem wykorzystać właśnie tu. Dlaczego? Bo restauracja ma sympatyczną nazwę i na tle pozostałych, w których nie byłem, wypadła najkorzystniej 😉
Najpierw otocznie i wnętrze. Dużo miejsca, dużo zieleni i duży parking. To zalety bycia na uboczu. Minusy – trochę skomplikowany dojazd z ostatnią, wąską uliczką, na której dwa auta nie mają szans się minąć bez zadrapań. Tym niemniej dobre miejsce na bankiet, wesele, chrzciny, słowem na duże party z opcją noclegu.
W menu kuchnia śródziemnomorska rywalizuje z pizzą i tradycyjnymi śląskimi potrawami. Znajdziemy tu i hekele i żur ze sztamfowanymi kartoflami i fettucine ze szparagami.
Miszung. Nowatorski, smaczny i nieźle podany.
Na przykład – hekele, czyli śląska sałatka ze śledzia, zawinięta w zielony ogórek i z makrelą?! Niespodziewane, przyjemne i smaczne. Tylko majonezu było ciut za dużo, a soli za mało.
Dorsz z risotto z zielonym groszkiem – danie na granicy. Niezła, soczysta ryba balansująca między surowe, a ugotowane. 30 s mniej i dorsz byłby surowy. Odważnie i niebezpiecznie zarazem. Ryż z groszkiem trochę zbyt mdły i słabo dopasowany do reszty. Całość jednak się wybroniła 🙂
Zielony Ogród będzie mi się kojarzył z przyjemnym miejscem na niedzielny obiad z rodziną – dzieciaki mają mnóstwo miejsca na zabawę, całkiem przyzwoitym jedzeniem oraz – ze względu na parking – z pomysłem na businessowy lunch.
Aha i jeszcze z autorskim czekadełkiem – bardzo miły gest oraz z moim gapiostwem – koniec końców zapomniałem o trzymanym w portfelu rabacie 😉
Hotel – Restauracja Zielony Ogród, Roberta Miki 3, Zabrze