Do odwiedzin skusili mnie zdjęciami. Co tam zdjęciami. Przepięknymi kompozycjami utrwalonymi na fotkach z facebooka. Zapierają dech w piersiach. Na żywo, jak to często bywa, zachwycają jakby mniej, ale i tak było ok.
Zwłaszcza w porównaniu do wnętrza. Mówiąc krótko, szału nie ma. Kilka stolików, bar naprzeciw wejścia i szaro-białe ściany. Na szybki lunch w sam raz, na randkę niekoniecznie.
A propos lunchu. Wybór padł na danie dania – sałatkę z makaronem, kozim serem i szparagami. Ostatecznie mamy sezon 🙂 Zwykle proszę o usuniecie makaronu, ale tym razem postanowiłem zaryzykować. I dobrze, bo ciepły makaron al dente ciekawie uzupełniał całe danie. Temu ostatniemu, mimo wszystko, brakowało wyrazistego akcentu. Sosy oparte na śmietanie mają tendencję do bycia mdłymi. I to się niestety potwierdziło. Na plus jego niewielka ilość, wbrew polskiej tradycji topienia pasty w hektolitrach czego tam popadnie. Aha i szparagów było zdecydowanie za mało.
Ponieważ sałatka, nawet z makaronem, to niewystarczająca ilość kalorii, jak na jeden posiłek, to na drugą „nóżkę” burrito z wołowiną. Doprawdy nie wiem co oni tam dodali, ale najpierw na języku, poczułem przyjemny chłód, a potem był już tylko ogień piekielny. Wow. Niezłe.
Reasumując, odkryłem ciekawe miejsce.
Klawiatura Klub Kulturalny, al. Wojciecha Korfantego 6, Katowice