Zapamiętałem to miejsce z uroczych niewielkich kanapeczek – każda z wbitą flagą, darmowych starterów złożonych z oliwek i hiszpańskich paluszków oraz świetnych prostokątnych pierożków.
Wpadłem tuż po re-otwarciu.
Lokal zmienił właściciela, a wnętrze zaliczyło mały lifting. Na tyle mały, że nie warto o nim wspominać.
Przeobrażeniu uległy i bar i karta menu. Co się zmieniło? Głównie ceny, które poszybowały do góry. I to ostro. 55 pln-ów za ośmiornicę na przystawkę to grube nieporozumienie 🙁
W parze ze zmianą cen, spadła jakość. Już nie ma malutkich kanapeczek – są wielkie kanapy, choć nadal mają flagi. Zapodziały się też gdzieś darmowe startery. Porcje stały się jeszcze mniejsze…
Tarta szpinakowa, wielkością rywalizująca z naparstkiem, w smaku podobna do papieru toaletowego. Krewetki pikantne w liczbie sztuk 5, oczywiście wersja super mini, utopione w średnio-kiepskim sosie.
Na koniec duszone w winie chorizo – posypane zwęglonymi kawałkami niewiadomoczego.
Zostawiłem 84 pln-y, a wychodziłem głodny. Co za porażka!
Ledwo otwarte, a już trzeba zamykać i się nie kompromitować. Czego z całego serca życzę.
PERLA NEGRA TAPAS BAR & RESTAURANT, Katowice, ul. Staromiejska 13