Jest takie małe miejsce w niewielkim miasteczku, do którego będę wracał. Może nie codziennie, ale zawsze chętnie. Prowadzi je dwóch oryginalnych francuzów. Proponują prostą i bezpretensjonalną kuchnię. I to mimo, że w karcie są i żabie udka i oczywiście ślimaki.
Centrum Gliwic rozkopane. Remont trwa, a co za tym idzie trudno tu trafić. Nawigacja szaleje, a ulice są wciąż jednokierunkowe. Ale dla chcącego, nic trudnego. Da się dojechać. Obsługa obiecuje, że jak już się to kopanie dołków i poszukiwanie skarbów skończy to będzie pięknie. Zobaczymy.
Skoro Francja i Paryż i Francuzi to konieczne żabie udka. Solidna porcja trafia na stół. Uznałem, że najlepiej uzupełni ten delikates, na marginesie wprost ze stołu biedaków, zapiekanka ziemniaczana w wersji mini. Testujemy… i uff, mięso delikatne, panierka przyjemnie doprawiona, całość świetna. Można oblizywać palce, choć woda z cytryną do mycia jest.
W zapiekance kucharzowi udało się zbalansować to co trzeba, choć gryzły w oczy nie do końca dogotowane plasterki ziemniaków. Reszta bez zarzutu.
Za to zarzut malizny dla tarty z kurczakiem i zieloną sałatą. Kremowa konsystencja i świetna kompozycja przypraw skazują ją na sukces, tylko dlaczego była taka mała?!
To był udany wieczór w małym, fajnym bistro. Warto 🙂
Bistro Paris Paris, ul. Krupnicza 19, Gliwice