Słyszałem wiele dobrego o Romanie, że pysznie, że świeżo, że w ogóle ą ę. Czyżby?! Zatem pokerowe sprawdzam.
Okazja nadarzyła się wraz z businessowym meetingiem nieopodal.
W środku klasyczna stołówka. Lada, tacki, sztućce w wielkich kontenerkach i wystawka dań gotowych. Bez szału i trochę rozczarowujące. Ale, ale w stołówce nie o wygląd idzie, a o jakość codziennego posiłkowania.
Czas gonił, więc szybko zdecydowałem, że zjem kurczaka w sosie koperkowym plus obowiązkowa sałatka.
Tak jak się spodziewałem, potrawa wylądowała na tej samej półc,e co odgrzewane ze słoika pulpety w sosie pomidorowym. Smak tekturowy, zapach obojętny, ale nie można się zatruć. I tyle.
Aby uniknąć lamentu restauratora i roztomajtowych oskarżeń przyznaję, że posiłki wyglądają na przygotowywane na miejscu, na świeżo, ale to nie zmienia ich smaku. Na plus tylko opcja sałatki bez fety i sosu. Kuchnia nawet nie marudziła.
Czy będę tu wracać?!
U Romana, ul. Francuska 42, Katowice