To nie żart. Tak się oficjalnie nazywa lokal, który przycupnął na gliwickim ryneczku. Uroczo. Wróciłem po latach, wiedziony miłym wspomnieniem.
Lubię kaszę. Każdy rodzaj i w każdej postaci. Od zaprzyjaźnionej i co tu ukrywać, lekko nawiedzonej lekarki, usłyszałem kiedyś, że powinniśmy częściej po nią sięgać. Jest zdrowa, przyjazna dla jelit i bardziej swojska niż ryż.
No to do dzieła.
W menu królują kasze zapiekane. Kilkanaście rodzajów. Każda porcja efektownie i zmyślnie podana na desce z miejscem na porcję kaszy, sałatkę i sos do wyboru.
Zdecydowaliśmy się na kaszę perłową z pomidorem, koprem i grubo krojoną cebulką oraz kaszę jaglaną z dynią i indykiem. Ta ostatnia nie zachwyciła. Indyk wyschnięty na pieprz, żółta kasza słabo doprawiona. Ogólnie kicha.
Za to kasza perłowa – uuuułłłłłaaaa- paluszki lizać. Smaczna, doprawiona i bardzo przyjemna na podniebieniu. W połączeniu z zsiadłym mlekiem (karny zonk za sklepowe pochodzenie) i super surówkami, zwłaszcza rewelacyjną kapustą kiszoną, danie wymiata. Warto!
Spodobało mi się to miejsce. Ciekawy polski format (są jeszcze dwa lokale). Zmartwiło mnie tylko, że w menu obok kasz pojawiły się także inne dania. Oby nie zabiło to ducha polskiej potrawy narodowej (prawie).
Dobra Kasza Nasza, Gliwice, Rynek 3