Centrum Beskidów, piękny Żywiec i… Orchidea. Wielka, ogromna i przesadzona. Zwłaszcza menu. Ilość pozycji sugeruje mrożonki.
Przy tak rozbudowanej karcie prawie niemożliwe jest, aby wszystko było świeże. To częsty grzech polskich restauracji, które zapomniały, że mniej znaczy lepiej!
No nic, głód doskwierał, więc nie było czasu na wybrzydzanie.
Grzanka z sardynką i ajvarem plus łosoś na parze powinny pomóc 🙂
I pomogły. Najpierw przesympatyczna kelnerka zaproponowała zmianę mojego zamówienia argumentując, że łosoś na sałacie będzie tańszy niż łosoś i sałatka osobno. Troska o klienta? Doceniam 🙂
Potem grzanka. Chleb za gruby, sardynka za gruba, grzanka trudna do ugryzienia. Szału brak.
Po drodze jeszcze wędzona kaczka z sosem malinowym i dipem orzechowym. Mięso różowiutkie, z pewnością świeże, 😉 ładnie podane, smaczne. Tylko czy ta kaczka była wędzona?!
Wreszcie łosoś. Dobra wiadomość jest taka, że bukiet sałat był bez zarzutu. Zła, że rybę trzymano na parze zbyt długo. Mięso zwłókniało, wysuszyło się i straciło soczystość. Wielka szkoda. To kolejny typowy grzech restauracyjny. Nie znajomość czasu gotowania/smażenia/pieczenia ryb!
Orchidea w Beskidach, unikająca góralskich skojarzeń, wypadła przeciętnie. Taka 3 z plusem.
Restauracja Orchidea, Wesoła 71, Żywiec