A w nim dwie restauracje, z których jedna tylko udaje, bo jest bistrem. Ciekawy i coraz popularniejszy pomysł. Na szybki lunch idziesz do bistro, a na romantyczną kolację piętro wyżej, do restauracji. Kupuję ten format.
Skoro już wybrałem się do Zabrza – droga może niezbyt długa, choć Maciej na straszliwym zad… jest – kto był ten wie – to zdecydowanie udałem się na pierwsze piętro.
Industrialne wnętrze może się podobać, zwłaszcza, jak ktoś lubi tego typu klimaty. Elegancko, luksusowo, z lekko wyczuwalnym dystansem.
Specjalnością Szybu jest wydobywana na miejscu średnio-zmineralizowana woda. Przyjemnie chłodna 🙂
W menu króluje modna kuchnia fusion. Mamy zatem roladę i rostbef, a obok zaraz zupę kokosową i risotto. Klasyczny, chciałoby się powiedzieć, miszung.
Najciekawsze było risotto z boczniakami, dynią piżmową, mikro ziołami – cokolwiek to znaczy i oliwą z białej trufli. Ciaplate tak bardzo, że aż smaczne 😉
Rolada śląska metodą sous vide, której nie dostrzegłem, była poprawnie miękka, ale modra kapusta, podlana zbyt obficie octem, już nie zachwycała. Dodatkowo na brzegach wystygła, a w środku była wściekle wrząca. No nie wiem, ale taki efekt można uzyskać chyba tylko w mikrofalówce 🙁
W dalszej kolejności tajska zupa kokosowa, ostra jak diabli. Bez sensu i smaku, bo zbyt dużo chilli zabiło całą resztę.
I na koniec rostbef. Twardy, jak podeszwa wystawianego latami na mróz trepa i podany z przesolonymi warzywami.
Wpadki oczywiście każdemu się mogą zdarzyć, ale już reakcja kelnera, któremu zgłosiłem przyjaźnie swoje zastrzeżenia, który tylko wzruszył ramionami, już nie. Sytuację próbował ratować jego starszy kolega, ale było już za późno.
Szyb, pięknie i co ważniejsze, starannie, odrestaurowano. Widać, że nie szczędzono unijnych środków. Ceny ustalono na poziomie aspirującym do świata modnych i ekskluzywnych lokali. Tylko czy to wystarczy!?
Restauracja & Bistro Szyb Maciej, ul. Srebrna 6, Zabrze-Maciejów