Co za piękna tradycja. Ponad 100 lat temu w 1912 roku ojciec założyciel nowoczesnej kuchni francuskiej, Auguste Escoffier zorganizował pierwszą Kolację Epikura. Jeden dzień, jedno menu, różne miasta. 19 marca 2015 podczas Gout de France gotowało 1000 kucharzy, którzy przygotowali 1000 menu i podali je na 5 kontynentach tego samego dnia.
W Katowicach do udziału zakwalifikowano restaurację Alpejską. Nie słyszeliście?! Nie szkodzi, też nie wiedziałem, że istnieje.
W dniu wydarzenia, wystrojeni jak diabli, przekroczyliśmy próg lokalu, przenosząc się w czasie do głębokiego PRL-u. Odrapany, odpychający budynek przy kortach na Ceglanej nie prezentował się ani dobrze, ani przyjemnie.
Na szczęście trochę lepiej wypadło wnętrze. Jak przystało na nazwę, wszędzie króluje czerwono-biała krata i narciarski ekwipunek. Ani ładnie, ani brzydko.
Byliśmy sami w pustej restauracji. I niewiele miało się zmienić. Goście z niewiadomych powodów nie dopisali. Z kilkunastu przygotowanych krzeseł przy dużym, wspólnym stole zajętych miało być tylko kilka.
Niespodzianką był kucharz. Gdy zobaczyłem miłego, sympatycznego i słynnego dzięki Masterchefowi Juliena Sechera mogłem się tylko kwaśno uśmiechnąć. Wszyscy pamiętamy, jak odpadł z programu, a dania jakie gotował, oględnie mówiąc, nie błyszczały.
Ależ się myliłem 🙂
Julien zaserwował: mus z truskawki z ptysiem i serem pleśniowym, foie gras z gruszką, casserole z owocami morza, klasyczną wołowinę w cieście francuskim oraz mus czekoladowy przekładany biszkoptem.
Truskawki w małym kieliszku plus ptyś były miłą przekąską, ale nawet przez chwilę nie zapowiadały kulinarnej uczty, jakiej mieliśmy być świadkami.
Fois gras w wersji Juliena z gruszką i karmelizowaną cebulką pobudzało wszystkie kubki smakowe. Absolutnie wszystkie. Perfekcyjnie gładkie, kremowe i pachnące. Najlepsze, jakie kiedykolwiek jadłem!
Caserole, przypominające chowder z owocami morza, zapiekane z bułką tartą i krewetką, mimo iż parzyło podniebienie niemiłosiernie, to nie pozwalało się oderwać. Rewelacja 🙂
Wołowina prezentowała się wspaniale. Po królewsku 🙂 Spory kawałek ukryty w złocistym cieście. Z każdym kęsem smakowała lepiej. Ba, lepiej, wybornie!
W tej sytuacji delikatny mus czekoladowy z biszkoptem i kawałkami czekolady mógł już tyko dopieścić wieczór.
Nie dziwcie się mojemu zachwytowi. Spędziliśmy miłe chwile w doskonałym towarzystwie i ze świetną kuchnią. Julien wzniósł się na wyżyny, zdobywając kulinarny Mont Everest i przypominając mi, że nie należy sadzić po pozorach. Zdecydowanie wolę gdy kucharz, po którym nie spodziewam się cudów czyni wieczór niezwykłym. Brawo Julien!
I tyko szkoda, że tak mało osób zdecydowało się przyjść…
Wieczór Gout de France, 19 marca, Restauracja Alpejska, ul. Ceglana 67, 40-514 Katowice