Rybnik. Miasto na prawach powiatu położone w województwie śląskim. Zajmuje 14 miejsce na liście największych miast Polski. Zamieszkane przez ponad 140 tysięcy ludzi.
Znaki charakterystyczne: brak słynnych restauracji.
Wyznaję teorię, że o klasie miasta świadczą dobre restauracje i życie nocne 😉 W tym ujęciu Warszawa ma swojego Amaro, Lyon Paula Bocusa a Pszczyna Wodną Wieżę.
Do tej pory nie widziałem szansy dla Rybnika. Kilka wizyt i spacerów wokół rynku nie dawały zbytnich nadziei. Było co najwyżej średnio.
Aż tu nagle w goglach wyskoczyło inoWino!? Z pobieżnego rekonesansu wyszło, że to bistro z kulinarnymi ambicjami, a że często nie pokrywa się to z rzeczywistością to nie spodziewałem się zbyt wiele.
W drzwiach powitał mnie rosły rudy blondyn z modną brodą. Uśmiechał się szeroko co nie było tak do końca bezpodstawne.
Wnętrze jak to w bistro. Ładne, modne i w sam raz do posiedzenia. Menu oczywiście kredą na tablicy. Z niespodzianek – wino bezalkoholowe – czyli zwykły porzeczkowo-winogronowy sok.
Skusiłem się na makaron ze szparagami i jajkiem plus extra nowalijki a na deser – wyjątkowo – ciastko.
Przed jedzeniem – starterek – dwie kromki chleba orkiszowego z masłem i lubczykiem skutecznie rozbudziły apetyt.
Jeżeli napiszę, że pasta była dobra to nic nie napiszę. Najlepszy makaron jaki jadłem od lat! WOW! Niezwykła uczta. Al Dente i bardzo smooth z poszetkowym jajkiem uwiodło mnie bez reszty.
Warzywa – zamówione dodatkowo – wyjęte specjalnie z dań głównych – co dla sympatycznego brodacza nie było żadnym problemem, a to warto odnotować – przypomniały mi o Stanach Zjednoczonych. Opiekany ziemniak był wypisz-wymaluj podobny do hash brown, a kapusta pod dwiema postaciami: puree i smażona nie tylko była ładna ale i świetnie smakowała.
Deserowe ciasto czyli zwykły, prosty biszkopt krył jeden niezwykły element – sos z ziela angielskiego. Absolutnie wymiatający!
Kolacji cały czas towarzyszył Paweł – uśmiechnięty brodacz o specyficznym poczuci humoru. Jak bardzo? Oto przykład. Gdy kilka tygodni później odwiedziłem inoWino ponownie to zebrałem „o.p.e.r.” za to, że zamówione – znowu extra – warzywa, jem zimne bo tak długo zwlekałem a cały smak krył się w temperaturze. Paweł zrobił to z wrodzonym wdziękiem, wywołując szeroki uśmiech także i na mojej twarzy.
Nie każdemu przypadnie taki humor do gustu – zdaję sobie z tego sprawę. Tym niemniej mnie kupił. W całości.
Z ostatniej chwili: inoWino przenosi się na rybnicki rynek do większego lokalu. Jeżeli nie straci polotu w kuchni to wróżę HIT! I to na miarę całego województwa 🙂
inoWino wine bar & bistro, ul. Kościuszki 27, Rybnik, czynne od 12.00