Są takie chwile w życiu, gdy potrzebujesz uciec. Oddalić się od wszystkich i każdego z osobna. Spakować się do małej walizeczki i pa, cześć, kiedyś wrócę.
Gdzie skierujesz swoje kroki, o czym pomyślisz, gdzie znajdziesz schronienie?
Od dziś gdy przyjdzie mi do głowy schować się przed całym światem, wybiorę Woźniki. W tej niewielkiej wioseczce znajduje się przepięknie odrestaurowany, boutiqowy Pałac Czarny Las.
Nigdy bym się nie domyślił, że kilka kilometrów od krajowej 1 (zjazd na Koziegłowy) znajduje się tak urokliwe miejsce. Pałac leży nad niewielki stawem pośrodku ogromnego, równie zabytkowego jak meble, którymi urządzono hotelowe pokoje, ogrodu.
Wymarzone miejsce na głęboki relaks. Oprócz ciszy, spokoju i błogostanu nie ma tu wiele więcej.
Aha, jest jeszcze kuchnia, na którą zresztą jesteśmy skazani. Do najbliższej restauracji jest zbyt daleko, a po drugie jakość okolicznych dróg nie zachęca do wycieczek, no chyba, że quadem 🙂
W listopadzie szef kuchni zapraszał na krem z dyni, pierś gęsią pieczoną w soli i deklas bezowy z jeżynami w przystępnej cenie 85 plnów 🙁
No i tylko zapraszał, bo wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Ale po kolei.
Wypada zacząć od chipsa z cukinii dodawanego do zupy. Hmmm wyglądał jak wymięty strzępek czegoś, co całkiem przypadkowo wpadło do zupy i co nie dziwi – podobnie smakował. Samej zupie tego ostatniego wyraźnie brakowało. Szaro-bury przecier z wybijającym się na pierwszy plan cynamonem 🙁 Jednym słowem, okropieństwo.
Gęsina ze smażona dynią uratowała ta ostatnia. Dyniowe frytki są od dziś moim nowym odkryciem 🙂 A poza tym talerz przypominał kompozycję solisty, który wszystko zrobił, ale zabrakło mu siły i twórczej inwencji, aby połączyć składniki w spójną całość. Szkoda, być może choćby odrobina sosu zdziałałaby cuda, a tak klapa.
I na koniec beza. Ale nie byle jaka. Extra beza! Owocowa, wspaniała, pyszna. To na pewno ten sam kucharz, co przy wcześniejszych daniach?! Niemożliwe 😉
Moje poszukiwania ciszy trwały dłużej niż jeden obiad, miałem zatem okazję zjeść jeszcze wodnisty i kompletnie pozbawiony smaku krem z owoców leśnych (czyt. grzybów), utopione w dressingu gęsie żołądki, sympatyczne, smażone boczniaki na sałacie oraz przesuszoną perliczkę i umownie różową pierś z kaczki, która zresztą ponownie stała się dowodem, na fakt, że metoda sous-vide nie nadaje się do podkreślania struktury mięsa.
Po wizycie dopadły mnie mieszane uczucia. Odrestaurowany ze smakiem, kunsztem i wyobraźnią pałac i nie dorastająca mu do pięt kuchnia. W sumie to wolałbym, aby było odwrotnie.
Pałac Czarny Las, Czarny Las 8, Woźniki k/Częstochowy, ceny 12-70 pln.