Trafiłem tu przez czysty przypadek. Byłem w pobliżu i postanowiłem obejrzeć stary, śląski gród w Nysie.
Idąc dalej w stronę przypadku, po drugiej stronie rynku wpadłem na wielki baner: Magda Gessler poleca po Kuchennych Rewolucjach. Ok – pomyślałem jak jeść, to tylko tu. Na marginesie konkurencja wzdłuż rynku nie jest zbyt duża 😉
Różowo-żółte wnętrze i krzesła z groszkowymi oparciami mogą się podobać. Podobno Magda Gessler, poza zmianą koloru ścian, powyrzucała jeszcze większość bibelotów, ale jak przyznała p. Małgorzata, córka założycielki, przez 26 lat nieprzerwanego działania restauracji, mogło ich już nagromadzić się zbyt wiele 🙂
Na obiad postanowiłem zamówić dania p. Gessler, jak leci z góry do dołu, za wyjątkiem deseru.
Zanotowałem w kolejności od najmniej smacznego:
- Gołąbki z jelenia, o specyficznym zapachu dziczyzny (choć ta hodowlana nie ma wiele wspólnego z prawdziwą) i kaszą, miały tej drugiej zdecydowanie za mało. Wolałbym odwrotne proporcje. Za to sos grzybowy. Uuuułłłaaaa! Pyszny 🙂
- Krem z porów i innych warzyw z mega ptysiem, niczym wielki kapelusznik nabierał smaku dopiero w bezpośredniej konfrontacji z kozim serem. Inaczej był mdły.
- Terrine wiejska z wątróbką cielęcą popisowa w każdym calu. Super chrupiące grzaneczki z bagietki, wraz z podgrzanym pasztecikiem, połówką pomidorka koktajlowego i zapieczone z malutkim kleksem beszamelu z mozzarellą – wymiatało. Bezapelacyjnie, najlepsza przekąska od bardzo dawna. Taka, która gdy zamkniecie oczy przenosi Was w krainę spokoju i błogiej przyjemności. Brawo!!!
Tak się jakoś złożyło, że udało mi się chwilę pogawędzić z p. Małgorzatą i dowiedzieć się co nieco o show M. Gessler. Wspominała coś o telefonie z propozycją udziału w KR, o początkowym braku zgody i o włosie, nagle i niby to przypadkiem, znalezionym przez ekipę w zupie oraz o próbie podkupienia kucharzy. – Jak się nie ma do czego przyczepić to wszystko znajdą, bo widzowie to lubią – skwitowała z kwaśną miną. Przyznała jednocześnie, że od czasu KR mają więcej klientów 🙂
Niezależnie od opinii i wrażenia jakie pozostało i przed rewolucjami i po gotują smacznie i nie boją się eksperymentów. Solidna, sprawdzona i całkiem niezła kuchnia 🙂
Restauracja Bistro Madame ( dawniej pod Aniołami), Rynek 26, Nysa, codz. 9-22.00
Niestety, restauracja nie trzyma już tego poziomu, dania zdecydowanue stracily na jakosci i smaku. A szkoda bo na rynku takie miejsce powinno przyciagac turystow, no konkurencji prawie zadnej. Zupa taka sobie w smaku, nie ma juz kapturka tylko pasztecik, w golabkach byla sama kasza, jedynem jeleniem bylam chyba ja ze to zamówiłam, a terrina nie przypominala terriny tylko pasztet do smarowania. Pozostale dania tez najwyzszych lotów nie byly. Brak rachunku fiskanego i placenia karta. Szkoda, bo po rewolucji wydawalo sie ze to bedzie bardzo dobry lokal.
Zaskoczenie. Szkoda. Dzięki za uwagi, trzeba będzie omijać…