Pizza. Najprostsza i najpopularniejsza przekąska na świecie. Niezależnie od miejsca i położenia geograficznego każda kultura ma jakiś rodzaj wypiekanego z mąki placka z dodatkami.
Ostatecznie czym innym jak nie rodzajem pizzy jest nasza swojska zapiekanka!? I bardzo proszę niech mi pizzowi puryści co to nigdy we Włoszech nie byli, albo nawet i byli ale i tak lubią się mądrzyć nie wmawiają, że jest inaczej 😉
W Polsce pizzerie walczą o klienta z Kebabami choć te pierwsze, moim skromnym zdaniem, mają większy potencjał.
Niby wszystko jest jasne a przepisy proste. Czyżby!? Pamiętam jak szef Błaszczyk ze świetnego skąd inąd bistro Manana opowiadał jak długo szukał recepty na ciasto albo Drewniany Bocian, z najlepszą pizzą w mieście, który za żadne skarby, nawet mnie 😉 nie zdradził przepisu.
Wychodzi na to, że najłatwiej to można co najwyżej pizzę spieprzyć.
I tak się niestety dzieje w niewielkim, nowym w KATO bistro Do pieca. Słabej, bo z kiepskiego ciasta pizzy nie tłumaczą ani fajne neony – jestem zachwycony, że ta moda wraca – reklamujące to miejsce, ani przyciągający wzrok napis: Czuj się jak u siebie.
Nie czułem się. Gorzej, nie czułem się dobrze z pizzą wielkości pinezki – rozumiem że mała, ale aż tak!? Nie czułem się dobrze ze zbyt puszystym ciastem, słabym wypieczeniem i zdecydowanie zbyt dużą ilością sera.
Słabiutko nawet jak na barowy standard.
Do pieca, ul. Jana Kochanowskiego 1, Katowice, codz. 12-22.00, raczej tanio