Osiedlowa pizzeria schowana w ciągu handlowym. Można ją łatwo przeoczyć- tak bardzo się zwykła, prosta, uboga wręcz choć przeszklona witryna nie wyróżnia. Ale, że byłem głodny.
Ba, co tam głodny, wilczo głodny – po 10 km biegu – to nie wybrzydzałem. Atut 7-8 min spacerkiem od Radissona i włoskie jedzenie – jak znalazł po ekstremalnym wyścigu.
Wnętrze zaskakuje pozytywnie. Nowocześnie, betonowo, stalowo czyli standard ale niepozbawiony klimatu. Na szczęście. Miejsce sprawia wrażenie dość popularnego – większość stolików była zajęta.
Wybór z krótkiej karty tym razem był łatwy i szybki lub odwrotnie. Sałatka z kaszy jaglanej z warzywami, mozzarellą i focaccią oraz oczywiście pizza – mega dawka węglowodanów.
Sałatka w wersji miszung, sympatycznie chrupiąca i dość tłusta, więc bez szóstkowej oceny i rozpisywania się.
Czego oczekuję od pizzy? Cienkiego ciasta, umiarkowanej liczby dodatków i tego nieuchwytnego przeniesienia do Włoch, najlepiej na Sycylię 🙂
Czy się udało? Powiem tak – było blisko. Cienkie ciasto – było, niezbyt dużo składników – zaliczone, prezencja – bardziej niż poprawna, smak – ok. Tyle tylko, że Włoch nie odwiedziłem 🙁
Mimo tego polecam. Powinno Wam zasmakować 🙂
Aha Spacca ma miłą i sympatyczną obsługę 🙂
Restauracja Spacca Napoli, ul. Świętokrzyska 30, Warszawa