Wszyscy słyszeliście o tapas – jestem tego pewny. Nawet w kraju nad Wisłą na wódkę i śledzia szemrani znawcy z poczuciem wyższości mawiają: tapasy. O co w tym wszystkim chodzi i dlaczego nie zapałałem miłością do Katalończyków przeczytacie już teraz, w nowym wpisie z podróży.
Stolica Katalonii szczyci się wielkim i wspaniałym Antonio Gaudi, skrzętnie przy tym ukrywając fakt, że wybitny architekt zmarł wyszydzany, zapomniany i w biedzie. Współcześni mu Barcelończycy, kompletnie odrzucili jego styl, a i dziś mało kto z nas chciałby mieszkać w domu bez kątów prostych.
Zresztą poza budzącą respekt swoim rozmachem Sagrady w Barcelonie są raptem dwa, góra trzy budynki inspirowane Gaudim ale mimo to, do miasta ciągną tłumy.
I sprytni Katalończycy bezwzględnie to wykorzystują posuwając się nawet do szczelnego zabudowania widocznych od podwórka charakterystycznych balkonów tylko po to abyś musiał kupić bilet. Ale nie to jest najbardziej niesmaczne. Najsłynniejszy europejski Park Guel, zwany potocznie parkiem Gaudiego to największa ściema Barcy. Po pierwsze Gaudi zlecenie na park kompletnie olał, po drugie pamiętacie słynną, zrobioną z mozaiki salamandrę? Bingo! Cały park to tylko i wyłącznie ten cholerny płaz. Nie ma nic więcej, literalnie, nic a nic. Ale bilety trzeba kupować z kilkudniowym wyprzedzeniem, potem jeszcze odstać swoje w absurdalnej kolejce aby przez resztę czasu szukać znanego z pocztówek, bajkowego parku. Tyle tylko, że on nie istnieje!
Podobnie jest z tradycyjnymi przekąskami.
Tapas dostaniecie wszędzie. W zasadzie to w Barcy macie szansę zjeść tylko tapas i paellę. To drugie jest zwykle z tytki, niestety a to pierwsze …szkoda gadać.
Klasycznie tapas to albo szynka, albo oliwki albo meatballs’y albo smażone sardynki. Średnia cena niewielkiej porcji to 3-5 euro. Policzcie szybciutko ile takich porcji trzeba zamówić aby się najeść? A każda kosztuje. Oczywiście można zamówić zestaw 5 tapas za 15 euro. Korzystnie!? Na popularnym placu dostałem porcję tak małą, że nic tylko płakać i nie za 15 euro a za 17 bo na koziołku wystawionym przed stolikami restaurator „zapomniał” dopisać, że cena na zewnątrz jest wyższa 🙁 Niby tylko 2 euro różnicy ale nie lubię jak się mnie robi w balona.
Do słynnej paelli z obowiązkowym czarnym ryżem podchodziłem kilka razy – większość barów podaje gotowce z puszki, co utrudnia zadanie. Ostatecznie najlepszą porcję zjadłem nieopodal Camp Nou z wielkimi krewetkami i cudownym sosem. Ale bądźcie świadomi, że cena jaką poda kelner jest za 1 osobę a danie występuje w wersji dla m.in. dwóch 😉
Czy zatem warto wybrać się do Barcy. Oczywiście 🙂 by doświadczyć tego wszystkiego na własnej skórze 🙂 No i może jeszcze aby na zdrowie wychylić pucharek, niezwykłej, wspaniałej i oszałamiającej Sangrii. Szukajcie takiej, w której do czerwonego wina wlano brandy (sic!) i dodano owoce. Wymiata absolutnie 🙂