Zastanawialiście się kiedyś jaka powinna być wódka albo czy to co w siebie wlewacie w piątek czy sobotę ma jakiś smak?
No właśnie;) Albo zalewamy ją Red Bull’em albo pijemy szybciej niż znikają nam pieniądze z konta. Bo wódka – jak sama nazwa wskazuje – ma sponiewierać.
Kto by się tam przejmował czy wytarmosił go destylat ze zbóż czy ziemniaków. Czyż nie?
My Polacy nauczyliśmy się już, że wino się degustuje, że można być koneserem whisky i nie popaść w śmieszność, ba nawet wodę mineralną można degustować ale wódkę? Napój mas robotniczych, towar deficytowy, wydawany jak lekarstwo na kartki i jedyna przyczyna rozwodów w PRL. Tego się nie degustuje to się zwalcza!
Odwróciliśmy się od wódki. Wolimy modne kraftowe piwko, snobistyczne wina albo w ostateczności cydr. Nie poniewierają, można je dłużej sączyć i są społecznie akceptowalne.
Pamięć wracam nam za granicą gdzie duma nas rozpiera gdy słyszymy, że polska wódka jest najlepsza na świecie.
Przypominają się nam od razu rodzinne biesiady ze śledziem, ogórkiem i marynowanymi grzybkami. Pamiętacie?
Wódka jest moim dziedzictwem, chcianym czy nie, to nie ma znaczenia. W każdym zakątku świata mogę wywalić 50-tkę i się nie zakrztusić. Nie wierzycie to spróbujcie tego z kimkolwiek poza Słowianami 😉
Te przydługie przemyślenia to efekt wczorajszego spotkania z Pascalem Brodnickim i Maciejem Starosolskim. Obaj ze Śląska 😉 Jeden z Rudy, drugi z Katowic (już sam nie wiem, który żartował ;)) Obaj zaangażowani w projekt Polska Wódka, pod auspicjami Muzeum Polskiej Wódki, Polish Vodka Association i Wyborowa Pernod Ricard. Choć bardziej prawdopodobne, że oni wszyscy to ten sam budżet.
We wspaniałym Szybie Wilson uczyli jak degustować i czym zakąszać. Jak łatwo się domyśleć Pascal gotował a Maciek opowiadał.
Na pierwszy strzał Luksusowa z ziemniaków. Wystarczyło powąchać a przed oczami stanęło mi tradycyjne, polskie wesele. Wczułem się w instrukcje i w zapachu znalazłem spirytus, w smaku minimalną słodycz a w finiszu chili z pieprzem. Ależ wypala przełyk!
Na zagrychę rillettes wieprzowe na grzance z musztardą Dijon, mini korniszonem, chipsem pietruszkowym, kolorową papryką i mikro liśćmi. Prawda, że nie brzmi jak swojski śledź 😉
Na drugi Ostoya. Hm. Nie słyszałem, nie znam. Cała z pszenicy. Podana z karmelizowaną cebulą na pumperniklu z gruszką w occie, suszonym daktylem, serkiem i cebulką perłową. Wow. Do wódki!?
A na trzeci zapomniana Królowa barów z lat 90. swojska Wyborowa z żyta i towarzyszący jej mini szaszłyk z grillowaną białą kiełbasą, musztardą miodową, marynowaną rzodkiewką, ogórkiem małosolnym i cebulka. Pycha!
Obie zbożowe wódki w zapachu i smaku były słodsze a w finiszu delikatniejsze. Test „w ciemno” wypadł ze wskazaniem na Wyborową, która najlepiej trzyma balans między ostrością-słodyczą-delikatnością.
Wyborowa zrobiła ciekawy event. Zaprosiła celebrytę, zadbała o media i blogerów. Opowiedziała nam o COG czyli chronionym oznaczeniu geograficznym jakim jest marka Polska Wódka, która może być produkowana tylko w Polsce, tylko z ziemniaków lub zbóż pochodzących z naszego kraju. Ugościła prawie 250 osób i to gratis i jeszcze dostaliśmy extrasy. Czego chcieć więcej?
Oczywiście malkontenci powiedzą, że co innego ma robić w dobie malejącego spożycia wódki? Jasne racja ale zawsze mogła to zrobić gorzej 😉 A tak dostaliśmy event na poziomie z wiedzą, Pascalem i miło spędzonym czasem 🙂
P.s. Zabrakło mi nieco backgroundu na temat historii wódki, bo to My podobno ją wymyśliliśmy!? Chętnie dowiem się więcej 😉
Polish Vodka Tour, Katowice, Szyb Wilson, 17.05.2017 r., wstęp gratis