Słoneczna Teneryfa, plaża, kolorowe drinki i święty spokój. Zachęcające, prawda? Ostatnie wakacje, z przymusu spędziłem w hotelu all inclusive. Od razu uprzedzę – nie przepadam za takimi miejscami. Z doświadczenia wiem, że drinki są kiepskie a jedzenie słabe. Czy i tym razem tak było? Przekonasz się jeżeli doczytasz do końca 🙂
Wyspy kanaryjskie są marzeniem wielu. Nazywane krainą wiecznej wiosny, ze średnimi temperaturami w okolicach 27-29°C, są niemal idealnym miejscem na urlop. A skoro już wakacje z biurem podróży to oczywiście wersja z Olem.
Do hotelu Lagos w Costa Adeje trafiłem przypadkowo. Zostawiony na lodzie przez nierzetelnego wynajmującego vany – YOLO VANS kombinowałem wakacje dla rodziny na super szybko. Bukowanie w niedzielę, wylot w poniedziałek.
Pierwsze wrażenia po dotarciu na miejsce były pozytywne. Lagos to kameralny, budżetowy hotel składający się z kilkunastu, dwupiętrowych bungalowów. Oferuje pokoje w różnym standardzie – część została wyremontowana. Oczywiście dla Exim Tours jesteśmy turystami drugiej kategorii i za lepszy pokój trzeba dopłacić extra – ponad 20 euro za dobę ale warto bo i lepszy widok i pojawia się wi-fi. Dla 4 osobowej rodziny z dwójką nastolatków apartament z osobną sypialnią jest najlepszym rozwiązaniem. Standard przyzwoity, nie ma się do czego przyczepić. Meble nowe lub prawie nowe, a na wyposażeniu znaleźliśmy aneks kuchenny z kuchenką indukcyjną, lodówką i mikrofalówką.
Przestrzeń basenowo-wypoczynkowa także bez zarzutu, ba nawet może się podobać. Dwa spore baseny o różnej głębokości plus brodziki i jacuzzi (zamknięte – COVID-19). Atutem jest możliwość przejścia do pobliskiego obiektu Los Olivos (ten sam właściciel), gdzie bez przeszkód można korzystać z kolejnego basenu i innych atrakcji dla dzieci.
Ale Lagos nie jest idealny. Dwa największe problemy to obsługa i jedzenie. Jeżeli jesteś przeciętnym mięsożercą to nie będziesz miał większych kłopotów, no może poza monotonią dań i niewielkim wyborem. Ale jeżeli lubisz np. kuchnię wegetariańską to zaczynają się schody. Interwencje w recepcji niewiele dają – obsługa ignoruje prośby. Pomaga, częściowo, eskalacja do general managera ale nie jest to ani miłe, ani do końca skuteczne. A poza tym w hotelu dostępna jest najgorsza kawa jaką kiedykolwiek piłem. Bryy.
Druga uwaga dotyczy organizacji wersji all inclusive. Przez cały dzień drobne przekąski pojawiają się tylko po południu i są dostępne przez godzinę między 16.30 a 17.30, przy czym są to zwykle frytki i krążki cebulowe, czasem bardzo przeciętne sandwicze. Żadnych owoców i warzyw. Jedynie lody można jeść bez ograniczeń. To powoduje, że zamiast wersji all dostajemy full board (FB) z napojami.
Ostatni problem to obsługa, która niechętnie wykonuje swoje obowiązki. Oczywiście uśmiechają się szeroko ale na wszystko trzeba czekać w nieskończoność. Niestety bywa i tam, że potrafią rzucić Twoim talerzem w trakcie nakładania bo mówią prawie wyłącznie po hiszpańsku, angielski jest rzadkością.
Wieczorem w hotelu zapada głucha cisza. Nic się nie dzieje. Brakuje animacji, mini clubu dla dzieci i jakichkolwiek atrakcji. Ma to swoje plusy jeżeli chcesz odpocząć w ciszy 🙂
Czy wybrałbym się do Lagos jeszcze raz? Raczej tak ale z wersją BB i wynegocjowanym pokojem o wyższym standardzie w cenie. Dużym atutem hotelu jest bliskość plaży z beach barem i parasolkami w cenie ale tylko dla gość na OLU.
Lagos de Fanabe Calle Londres, 7, 38660 Costa Adeje, Santa Cruz de Tenerife, Hiszpania
Kat: **** (local) ; *** (Exim)
Pokoje: 3/6
Jedzenie: 1/6
Obsługa: 1/6
Czystość: 3/6
Atrakcje: 2/6
Ogólnie: 3/6