Zdrowa Krowa jest jak Ikea. Szybko, tanio i niskiej jakości. Wnętrze przejęte po dawnym bistro Montina mogłoby być wnętrzem każdej knajpy. Prosto, schludnie, ale bez polotu i wyobraźni.
Szczerze mówiąc, to męczą mnie już takie banalne przestrzenie. Wysilcie się choć trochę i włóżcie odrobinę kreatywności, pls.
Dodatkowo, w środku jest nieprzyjemnie duszno i gorąco, a ryk kruszarki do lodu wprost ogłusza 🙁
Za to crazy cruszer (nie wiem czy dobrze zapamiętałem nazwę 🙂 ) z ogórkiem , limonką i czymś tam jeszcze bardzo zacny, chłodzący, lekko kwaskowaty i obłędnie wyglądający. Nice.
Gorzej poszło z burgerami. Po pierwsze sosy aplikują od razu, bez pytania, czy ci się to podoba czy nie, więc Twój burger ocieka. Po drugie nikt Cię nie pyta jak chcesz, aby Twój burger był wysmażony. Po trzecie, już na talerzu, dostajesz mało soczystą podeszwę. Nie wiem co oni robią z tą biedną wołowiną, ale mój Sezonowiec z kurkami i gorgonzolą był zbyt mocno zmielony, a przez to zbyt zbity i zwyczajnie niesmaczny. Plus gorgonzola słabo się odcinała od reszty, by nie powiedzieć, że była mało widoczna. Jedyna rzecz na plus to bułka. Niezła.
Moda na buksy zapanowała na całego. Odnoszę wrażenie, że każdy kto się nudzi myśli – dobra, otworzę burgerownię i potem się dziwi, że nie idzie. Nie idzie, bo brakuje Ci pomysłu i świeżego spojrzenia. A poza tym dobry burger to jednak sztuka.
Odwiedziny w każdej nowej katowickiej burgerowni kończą się tak samo – powrotem do Mad Micka 🙂
Zdrowa Krowa, Katowice, ul. Mariacka 33, nd-czw. 12:00-22.00, pt-sob 12:00-03:00