Znam to miejsce od dawna. Wiele razy przechodziłem. Raz nawet nieśmiało zajrzałem ale mieli tylko kawę, soki i coś na ząb. Wybór akurat nie koniecznie dla mnie.
I tak sobie trwaliśmy osobno ale z tęsknotą. Czasami docierało do mnie info o plaży wysypanej na placu w letnie, gorące wieczory, wyjątkowej atmosferze i świetnych przekąskach.
Musiała się zatem okazja nadarzyć 🙂 Wyprawa rowerowa z synem, towarzyszem testującym to i owo była taką właśnie.
Po kilkunastu km, zziajani i spoceni dotarliśmy na miejsce.
Otwarte na oścież drzwi czy wrota raczej, kolorowe krzesła, niewielka antresolka i stojaki na rowery. Wybornie.
Dziecko głodne, a że młode to tosty francuskie z nutella może jeść całkiem bezkarnie. Ojciec w najlepszym razie może skusić się na bajgla. Z hummusem ergo zdrowego. A jak, aby w modnym trendzie pozostać.
O wrażeniach pociechy nie ma co się rozpisywać. Z napchaną buzią kiwał głową i mruczał z zadowolenia 😉
Ale gdy tata, po raz pierwszy, ugryzł bajgla to obłędny dźwięk miażdżonej siekaczami białej bułki rozniósł się po okolicy. Nie zdziwiłbym się gdyby dało się go słyszeć na odległych Murckach! Chrupki i chipsy mogą się schować. To co wyprawiał Ten Bajgiel jest trudne do opisania. Jego Wysokość Chrupkość!!!
Zakochałem się. Uff
Ale, ale to jeszcze nie koniec. Jeszcze słynna kawa. Mieszanką dnia była pochodząca z regionu Mataquescuintla, leżącego powyżej 1400 m.n.p.m, z plantacji El Morito, mieszkanka z Guatemali. Oczywiście dałem się namówić. W profilu sensoryczny przeczytałem, że ma aromat truskawek, wiśni w czekoladzie i owoców tropikalnych. Być może. Faktem pozostaje, że miała boski aromat i świetnie uzupełniła arcychrupkiego bajgla 😉
Niniejszym solennie oświadczam, że będę wracać. Sorki 🙂
Kawiarnia-Restauracja KAFEJ, Chorzowska 5, Katowice, 8.00-22.00