Wszyscy wpadliście w słuszny zachwyt i to chyba jeszcze zanim się na dobre otworzyli. O jakie dobre, o jakie pyszne, jako oni to robią, echt ślunskie. Achy i ochy dolatywały z każdej strony. Aż trudno to było strzymać 😉
Co takiego się stało!? ano wciepnięto do jednego menu domowa kiełbasa w picie, tortilla na zakwasie żurowym, krupniok vege, bratkartofle, bratheringi, maczanka, kulebele, żur i się zaczło.
OMG!
Wicie, wicie, ale tak na serio wicie co … Mocie rację!!!
Ja, ja, żodnej hameryki żech nie odkrył ale i tak miło, nie 🙂
Wracając… nie mogłem się oprzeć. Podczas trzech, ostatnich wizyt przejadłem prawie wszystkie dania. Na dokładkę zostały tylko: tortilla i maczanka 😉
Jego wysokość ŻUR! Na wypasie, tłusty, ze smażoną cebulką i mnóstwem boczusiu. Można zamawiać z dodatkowym jajkiem, kiełbasą, chrzanem lub śmietaną. Super 🙂
Kulebele – nazwa dziwna – ale trop wiedzie do …Niemiec, bo i gdzie ma wieść skoro jesteśmy na Śląsku. Mój znajomy z polsko-niemieckim pochodzeniem czasem używa zwrotu kulefele gdy go coś zdenerwuje!? Ala nie tędy droga 🙂 Kulebele nie denerwują, no chyba, że kończą się przedwcześnie. Na porcję wchodzą trzy dorodne pyzy z mięsem wołowym pływające w jasnym sosie z dodatkiem modrej kapusty i kapusty zasmażanej. Rolada śląska na opak. Sycące, gorące i niezapomniane danie 🙂
Wyrabiana na miejscu kiełbasa w picie czyli Ślązak to wspaniale doprawiona, lekko pikantna kiełbasa i pita, której mogłoby nie być. Prawie jak hot-dog tylko lepiej 🙂
Kolejny – mój faworyt – GRUBIORZ. Dlaczego? Bo z krupniokiem. Nowa wariacja na echt śluński temat. Krew z kaszą wymieszana z boczkiem i zapieczona pod puree ziemniaczanym. Podawany wprost z pieca. Uwaga gorące i uzależniające!
I wreszcie brathering. Gdy byłem mały budził moja odrazę – podobnie jak dziś budzi ją u moich synów. Opiekanego śledzia docenia się dopiero w kolejnej dziesiątce urodzin J Żurownia robi to bezbłędnie. Dziwnie wygląda tylko szałot. Bliżej mu do kartofelsalad niż do szałotu mojej Omy. Ale Żurownia to śląska kuchnia fusion – może się przyjmie 😉
Uff, smacznie 🙂
Na koniec dwa słowa o wnętrzach. Żurownia kontynuuje śląska tradycję w lokalu po danym szynku Old Fashion na ulicy Ligonia. Do środka zaprasza potykacz i stylowy neon nad wejściem. Zanim dotrzecie do baru, musicie pokonać parę schodków – dobrze, że przed obiadem bo po mogłoby być różnie 😉 Naliczyłem kilka sal o różnej wielkości i pojemności. Każda ma trochę inny klimat ale łączy je minimalizm i surowość w obejściu. Kapitalnie wyglądają metalowe oparcia krzeseł z logo lokalu oraz „rozbryźnięta” na ścianie zastawa stołowa 🙂
Czy Żurownia to miejsce idealne!? Nie 🙂 I całe szczęście bo ideały są nie do zniesienia 😉 Przydadzą się sól i pieprz, klimat też nie zachwyca – jest mało przytulnie, a zabójcza temperatura dań powoduje, że łatwo o krzywdę. Ale to drobiazgi. Żurownia dumnie wpisuje się w szlak śląskiej kuchni podkręconej kreatywnością. Brawo!!!
Żurownia, Ligonia 16, Katowice, godz. 12-22.00
Było mi bardzo przykro, gdy Grzesiu zamykał Szynk Old Fashioned, a teraz dowiaduję się, ze miejsce dostało drugie życie. Niebawem wybiorę się na testy