Wyroki w imieniu imprez plenerowych wydaje pogoda. Aby się udały bezwzględnie musi świecić słońce (za wyjątkiem jarmarków bożonarodzeniowych w Niemczech). W ostatni weekend go nie brakowało 🙂 A do tego do ustawionego w kółeczko, w samym centrum miasta Zlotu wiodła głośna muzyka.
21 food trucków (tylu się doliczyłem) od piątku do soboty okupowało plac przed Skarbkiem. Najbardziej odjechany był chyba Foodszak, obszyty różowym futerkiem, najbardziej sentymentalna zaś przyczepa marki Niewiadów, z zapiekankami rodem z PSS Społem 🙂 W pozostałych w menu królowały burgery, zapiekanki właśnie i buły z wieprzowiną – co za standard. Na szczęście były też – że się tak wyrażę – nowalijki – przynajmniej jak dla mnie. Owoce w czekoladzie, pad thai i nawet sałatki – podłe, bo podłe, ale jednak!
Najbardziej wyczekiwane było jednak pad thai. Najpierw przez godzinę czekaliśmy na otwarcie food trucka o wdzięcznej nazwie 8 misek – z jakiegoś niezrozumiałego powodu otwierali się później niż wszyscy – a potem musieliśmy odstać swoje w długaśnej kolejce.
Modliłem się, aby było warto. I było! Miękkie, mokre i pachnące sosem sojowym i rybnym paciajstwo wprost z Thailandii. Może nie całkiem wiernie odtwarzało oryginał, ale i tak było smaczne 🙂
Podobnie jak wege panini zjedzone dzień wcześniej, czego nie można niestety powiedzieć o sałatce z kurczakiem – sałata lodowa, pomidor i kurczak. Zero finezji, zero fantazji. Ale i tak cieszyłem się jak małe dziecko – bo wreszcie były jakieś warzywa 🙂
Podobało się. Razem z gęstniejącym z godziny na godzinę tłumem, proszę- częściej i więcej. Spokojnie wyobrażam sobie taki postój przez całe wakacje.
Nie wiem dlaczego, ale sądziłem, że te same food trucki spotkam w niedzielny poranek na Przystanku Śniadanie. Wydawało się to oczywiste. Od piątku do soboty na rynku, a w niedzielę w parku.
Ale nic takiego się nie wydarzyło. Ba, nawet frekwencja chętnych do konsumowania nie oszałamiała. Tym niemniej impreza się udała. Jajka na szpinaku od Kofeina Bistro, żymła z wusztem od niewiadomo kogo (nie było info) i kawa z Kafar-u. Z nowości, owoce w czekoladzie – śliwki i truskawki w ciemnej polewie – paluszki lizać.
Od ubiegłego roku niewiele się zmieniło. Warto tu wpaść. I nawet chłopaki od kawy, którzy nadal nie nauczyli się organizacji pracy, przez co mimo niezbyt licznych chętnych doczekanie się na proste espresso to sport dla wyjątkowo wytrwałych, nie zmieniają mojego zdania 😉
Rynek Smaków. Zlot Food Trucków, 24-25.04, katowicki rynek.
Przystanek Śniadanie, Park Powstańców Śląskich, każda niedziela w godz. 10-14.30.