Ucieszyłem się na wieść o Kartofelniku.
Po raz pierwszy wpadłem na tę przekąskę w Moskwie. Sieć fast-foodów Kroszka-Kartoszka stałą się moim ulubionym wspomnieniem z Rosji. Parujące na wietrze, wielkie i pachnące kartofle, nadziewane dosłownie wszystkim – od kukurydzy po krewetki, nie mogą nie smakować 😉
Przygotowuje się je zawsze tak samo. Sprawne ręce sprzedawcy rozkrajają jednym ruchem wielki ziemniak wzdłuż, mieszają gorący środek z solą, górą masła i żółtego sera i dopiero na taką bazę nakładają wybrane dodatki.
Budki stoją wprost na ulicy. Bez zadęcia, sprawnie i szybko. Nic dziwnego, że na ulicach Moskwy można częściej zobaczyć osoby z kartoszką niż z hot-dogiem.
Oczywiście, Polacy musieli zepsuć wszystko co dobre w tym formacie. Zamiast budki, mamy zadęty lokal – ładny nawet, ale nie pasuje do przekąski. Kartofle się odgrzewa, sprzedawczyni ma wyraźny kłopot z wymieszaniem środka. Całość jest niedosolona i kiepskiej jakości. Gorzej, to zwykłe świństwo!
Do tego serwują – konserwowane benzoesanem sodu – oranżady Koleś. Gorzej już chyba być nie może L
Wielka szkoda, że pyszna, w założeniu, przekąska skończyła tak marnie.
Kartofelnik, Katowice, ul. Mielęckiego 4 (obok Prosecco), godz. 12-23.00