Sceneria jak z filmu grozy. Wysoka, niedbale przystrzyżona trawa, koślawe krzaczki i niskopienne drzewka. Ładnie i strasznie zarazem. Tylko czekać, gdy z zarośli wypełźnie Freddy Krueger albo, co gorsza, laleczka Chucky. Idealne miejsce do zabawy w „szukam” – można przepaść bez wieści 😉
Pośrodku stoi ogromny stół na niepoliczalną ilość osób, kilka leżaczków i mniejszych stoliczków.
Śniadanie w wydaniu Sezo’novo. Ciekawie.
Czekałem na to całe wakacje. A to nie było czasu, a to akurat się wyjazd trafił lub zwyczajnie człowiekowi nie chciało się wstać. Wreszcie na finiszu się udało.
W międzyczasie wytrawne gofry od Przemka Błaszczyka zdołały obrosnąć miejską legendą. Zachwycali się już nimi chyba wszyscy.
Zatem, cóż robić? Skromnie dołączę do tego grona, bo i sztuka Przemkowi się udała wybornie, o pardon, wytrawnie 😉
Spośród kilku serwowanych gofrów bezapelacyjnie najlepszy jest ten z krupniokiem i jajkiem sadzonym. Składniki łączą się prawie idealnie, dopełniając się i kokietując wzajemnie. Są trochę jak animelka. Na początku nie wierzysz, że to się da w ogóle zjeść, a potem nie potrafisz przestać 🙂
Odgrodzone „chaszczami” od parkingu i porannego zgiełku Sezo”novo pozwala oderwać się od rzeczywistości. Dosłownie i w przenośni.
Prawie się spóźniłem, ale cieszę się, że zdążyłem. Jak się okazuje, czasu nie zabraknie, bo Sezo’novo zapowiada, że będą działać do końca września, a może nawet przez całą zimę 🙂
Sezo’novo, Katowice, ul. Francuska 180 (park przy Muchowcu). Śniadania sob.-niedz. Od 10.30.