To przerażające jak bardzo chemiczna jest nasza żywność. Zrobiłem ostatnio mały eksperyment. Brałem z półki w znanym hipermarkecie opakowania na chybił trafił. I – jak się domyślacie E jest wszędzie.
Pal licho E – często za nim kryją się naturalne dodatki ale sorbinian potasu w hummusie!? Tego było mi za wiele. Proszę, apeluję, zachęcam róbcie sami swoje jedzenie!
Aby nie być gołosłownym na początek mój pierwszy hummus. Na marginesie mam z nim swoją zabawną historię. Gdy kilka lat temu zwiedzałem Izrael to do każdego śniadania podawano brunatną bryję. Nauczony doświadczeniem omijałem ją szerokim łukiem z obawy o i tak już umęczony żołądek. Bodajże przedostatniego dnia postanowiłem spróbować osławionego w tej części świata hummusu i zamówiłem go w małej knajpce. Tak, tak. Wyobrażacie sobie moją minę gdy dostałem miseczkę z bryją!? I tak rozpoczęła się moja, do niego wielka miłość 🙂
Zwykle hummus kupowałem aż do wspomnianego konserwantu. Dwa kliknięcia w google wystarczyły aby banalnie prosty przepis znaleźć na kwestiasmaku.com
Składniki: ciecierzyca (puszka lub sucha), ząbek czosnku, łyżeczka mielonego kminu rzymskiego, pięć łyżek sezamu łuskanego, oliwa, sól, pieprz i trochę siły fizycznej.
Na początek niezbędny dodatek czyli pasta tahini. Oczywiście szukałem jej na półce sklepowej ale na szczęście nie znalazłem. Lepiej zrobić to tak – na patelni lekko uprażyć sezam – ostrożnie, szybko się pali, wystarczy jak złapie miodowy kolor. Przesypujemy do moździerza dodajemy łyżeczkę oliwy i ucieramy na miazgę. Uff łatwo nie jest, krzepa wymagana ale spokojnie filigranowa blondynka także da radę 🙂
Co do ciecierzycy to wiadomości jak w bajkach dla dzieci są dwie. Dobra i zła. Zaczynając od tej drugiej ciecierzycę trzeba moczyć 12h. Dobra, że można ją zastąpić gotową z puszki 😉 Ponieważ w puszkach także cuda się zdarzają to zdecydowałem się jednak na moczenie. Wstawiłem wieczorem, na rano była gotowa. No, prawie. Niezbędne było jeszcze 45 min. gotowanie. Uwaga gotujemy na tej samej wodzie, w której moczyliśmy i nie wylewamy. Jest niezbędna do uzyskania pożądanej konsystencji pasty.
Gdy wszystko przygotowałem poczułem się jak na stoku narciarskim – świat zaczął pędzić. Wsypałem wszystkie składniki do blendera, doprawiłem solą i pieprzem, dodałem parę łyżek wody spod ciecierzycy, trochę soku z cytryny i oliwy i – szczęśliwy – nacisnąłem start.
Aż mi się blender w rękach rozgrzał prawie do czerwoności! Uzyskanie jednolitej masy zajęło mi 20 minut. W między czasie dodałem extra łyżeczkę kminu i pasty tahini.
Wysiłek się jednak opłacił a kanapki z domowym hummusem, papryką i zieloną pietruszką są naszym nowym hitem śniadaniowym.
Aha hummus w wersji dla początkujących zajął mi łącznie z gotowaniem ciecierzycy 65 minut.
Polecam 🙂