Muzyka dobiegła do nas jeszcze na chodniku. Zbliżając się, przez szerokie okna dostrzegliśmy pląsających na parkiecie ludzi w wieku naszych rodziców a balonowe dekoracje nie zapowiadały zbyt wiele. Drzwi wejściowe otwierałem z drżeniem serca. Trudno mi było uwierzyć, że to był mój pomysł!
A jednak tak zaczęły się najlepsze ostatki w moim życiu.
Rzadko spędzam śledzika poza domem. Tradycja się mocno przykurzyła, a i już nie można bumelować w pracy dzień po – przecież to dopiero wtorek.
Do Anny Marii na Kostuchnie gdzie toczy się ta opowieść – jak często to bywa – trafiłem przypadkiem, penetrując południowe dzielnice Katowic w poszukiwaniu kulinarnych perełek.
Skrzyżowanie leśniczówki ze starym austriackim Gasthofem nie remontowane od wieków nie wzbudza zaufania. Do czasu gdy słusznie, śląska kelnerka – sądziłem, że wyginęły w ’91 – nie zacznie gwarą zachęcać do kosztowania.
Zachwyciłem się pysznym, domowym rosołem i kurczakiem tak soczystym jakiego nie jadłem od lat co najmniej 80-tych 😉 Tłusto, śląsko, wspaniale.
Dlatego decyzja o śledziku była formalnością. Czystą.
Już po przekroczeniu progu i załapaniu się na promienny uśmiech Pań szatniarek trafiliśmy w sam środek wytrwanej, klasycznej potańcówki. Impreza jak z czasów mojej babci, którą wspomina się po latach z rozrzewnieniem.
DJ, zespół muzyczny o włoskim repertuarze i niezapomniane szlagiery. WOW!
Podróż do krainy szczęśliwego dzieciństwa. A i chęci do zabawy można się od pokolenia 60+ uczyć!
I wreszcie jedzenie. Stół z przekąskami aż uginał się od dobra wszelakiego. Królował Śledź. Najbardziej przypadł mi do gusty brathering. Czyż może być coś bardziej ślunskiego!? Z dań ciepłych na rozgrzewkę dostaliśmy klasyczny schab nadziewany kiełbasą z sosem i kluskami.
Znakiem czasów była szybciutka reakcja na prośbę o danie bez sosu. – Aha, bez glutenu – uśmiechnęła się kelnerka 🙂
Całości dopełnił doskonały, bawarski Tucher, także w mojej ulubionej wersji hefe-weizen oraz ausdruk puszczony przez uczestniczkę jednego z organizowanych konkursów. Na pytanie skąd pochodzi. Odpowiedziała: Na szczęście nie z Sosnowca!
Ps. Anna Maria czynna jest tylko weekendy lub na specjalne życzenie.
Restauracja Anna Maria, ul. Szarych Szeregów 42, Katowice-Kostuchna