Co można znaleźć w toalecie podczas dancingu? Brawo zgadliście – klej do protez. Serio. Nie uwierzyłbym, gdybym nie zobaczył tego na własne oczy!
Ale to dobrze, że życie nie kończy się po 50-tce. Każdego z nas to czeka i mam nadzieję, że będę miał w sobie tyle odwagi, aby wtedy wybrać się z dziewczyną na tańce 🙂
Zanim zatańczyliśmy, postanowiliśmy coś zjeść. Pisałem o Kryształowej już kilka razy i nie byłem oczarowany. Może to i lepiej, bo oczekiwania nie były wygórowane. Ciekawa jest karta, napisana po ślunsku 🙂
Na dobry początek poszły sznitki z gorzałką, czyli trzy kanapeczki ze śledziem, wątróbką i smalcem, plus dwa kieliszki wódki w mocno zmrożonych kieliszkach. Najlepszy był oczywiście śledź.
Potem niezły i dobrze doprawiony galert oraz sandacz po polsku w sosie chrzanowo-jajecznym. Ryba była jędrna, sos dobrze towarzyszący, ale ziemniaki w talarkach nieprzyjemnie zalatywały olejem. Było bardzo, bardzo tłusto.
Na potańcówkę przyszli prawie wyłącznie ludzie w wieku poprodukcyjnym. Nie przeszkadzało im to doskonale się bawić. Wywijali swoimi partnerkami, że ho!
Nie zostaliśmy zbyt długo. Bo i band muzyczny nie powalał, a i średnia wieku okazała się być jednak za wysoka. Ostatecznie wygoniły nas jednak nieprzyjemne zapachy z kuchni, które rozpanoszyły się w holu i to mimo bardzo miłego gestu ze strony obsługi – dostaliśmy darmowe drinki 🙂
Tak czy inaczej, to było ciekawe doświadczenie.
Restauracja Kryształowa, Katowice, ul. Warszawska 5, Dancingi w każdy piątek