Ze stolicy Górnego Śląska do Terchowej jedzie się mniej więcej dwie i pół godziny. Po drodze mamy Bielsko, Żywiec i dawne przejście graniczne w Zwardoniu. Droga jest przyjemna i nie kłopotliwa choć S1 nadal nie dokończyliśmy. Za to przekraczając Beskidy można się nieźle zdziwić.
Skaliste szczyty Małej Faty w niczym nie przypominają naszych Grantowych Gór. W świetle zachodzącego słońca są przepiękne. Widoki z przełęczy zapierają dech w piersiach. Rozległe, soczyście zielone polany korespondują z nagimi skałami okolicznych szczytów. WOW!
Na szlaku wiodącym przez Janosikowe i dalej Horne Diery aż na Mały Rozsutec można poczuć przedsmak prawdziwej górskiej wspinaczki. Nazwa „Mały” nie oznacza łatwy. Na szczyt prowadzi stalowa poręczówka i łańcuchy. Można się najeść strachu 😉
W okolicy jest jeszcze jeden równie spektakularny szlak zwany Zbójnickim. Dla fanów nieco łatwiejszych przejść mogę polecić kolejkę górską z Doliny Wratnej na Wielki Krywań, najwyższy szczyt Małej Fatry (1709 mnpm).
Poza tym Terchowa to sporej wielkości ale nadal wieś, zamieszkana przez nieco ponad 4 tysiące ludzi. Słynie z narodzin legendarnego Juraja Janosika, którego stalowy, mieniący się w słońcu pomnik góruje nad okolicą. I przed ostatnie 20 lat zaszły tu pewne zmiany.
Gdy trafiłem tu po raz pierwszy to restauracje były dwie: OK Bar i Hotel Terchova (dzisiaj Gold) a noclegu szukało się na miejscu w domach mieszkańców – prawie każdy miał pokoje gościnne. Dzisiaj w obu przypadkach jest dużo lepiej choć dobrze jest mieć rezerwację bo znalezienie miejsca zwłaszcza w wakacyjny weekend może być karkołomne.
Poza wspaniałymi widokami wodospadów (Diery) i cudowną doliną Wratną co roku w Terchowej odbywają się w Janosikowe Dni (początek sierpnia) czyli festiwal folklorystyczny, który ściąga prawdziwy najazd turystów bowiem do wsi przyjeżdża nawet 70 tysięcy osób! Uff.
Mała Fatra to także raj dla rowerzystów w okolicy jest ponad 300 km przyzwoicie oznakowanych tras o bardzo różnym stopniu trudności od bardzo łatwych asfaltowych do downhillowych. Mapy dostępne w każdym penzionie.
Jak widzicie zachwyciłem się na całego zwłaszcza, że drogę do Terchowej pokonaliśmy na rowerach, w trzy dni z jedenastolatkiem, który okazał się mistrzem zjazdów i żoną, mistrzynią gleby 🙂 Nasza przygoda wiodła trasą KATOWICE – HARBUTOWICE – ZWARDOŃ – TERCHOWA w sumie 179 km. Było malowniczo, ciężko między Wisłą a Zwardoniem ze względu na wzniesienia i deszczowo w ostatni dzień.
Na miejscu zastały nas haluszki, jahodove vino i najlepsze placki ziemniaczane na świecie bo tradycyjna kuchnia terchowska opiera się na bryndzy, kartoflach i skwarkach. Brzmi swojsko, czyż nie!?
Ziemniaki dostaniecie w dwóch a raczej trzech podstawowych wersjach: kluseczki czyli haluszki, placki czyli placki i gotowane, podawane ze skwarkami i kiszoną kapustą. Proste, tłuste, sycące i smaczne.
Haluszki tradycyjnie podaje się z bryndzą, która pełni rolę serowego sosu i/lub z boczkiem (slanina), kiełbasą i kapustą. Warto spróbować każdej wersji!
Najlepsze haluszki, także w wersji bezglutenowej (sic!) zjedliśmy w Kolibie przy Hotelu Diery, tam gdzie zaczyna się słynny szlak. Były pyszne, świeżutkie, cudownie pachnące, świetnie doprawione, po prostu zachwycające.
Drugą żelazną pozycją są placki ziemniaczane terechowskie nadziewane bryndzą i szynką z keksem śmietany i koperku na wierzchu. Uwierzcie lub nie ale już dawno nie jadłem czegoś tak pysznego! Warto spędzić 5h w aucie w drodze tam i z powrotem aby tylko ich spróbować. Absolutny Must have!
Podobnie jak pewnie znane Wam korbaciki. Do kupienia dosłownie na każdym rogu serowe warkocze są idealną przekąską do piwa.
Właśnie piwo. Po pierwsze jest śmiesznie tanie – 1 euro za półlitrowy kufel w knajpie! Takich rzeczy to nawet na Mariackiej w KATO nie ma 😉 Po drugie do wyboru klasyczne: Zlaty Bazant, Pilsener lub bardziej lokalne Martiner warzony w pobliskim mieście czy Urpiner. Można także skosztować piwka z subloklanego, terchowskiego mini browaru Vrsky ale to raczej turystyczna ciekawostka.
No i oczywiście wino. Mimo, że winnice to stały obraz Słowacji i Czech to nadal mało kto o tym wie. Może nie są to „Wielkie Wina” na miarę Bordeaux ale bardzo przyjemne do picia. Odkryliśmy czy raczej małżonka odkryła vino jahodove czyli jak sama nazwa wskazuje truskawkowe 😉
W stolicy Małej Fatry spędziliśmy udany tydzień z górami, haluszkami, skwarkami i jahodowym winem co i Wam bardzo polecamy!
I jeszcze mały suplement. W Zilinie, mieście oddalonym od Terchowej o 24 km, na rynku trafiliśmy do modernej, nowoczesnej restauracji typu Fusion o wdzięcznej nazwie KORZO Bistro. Ich czarne risotto z owocami morza było lepsze niż to, której jedliśmy tydzień wcześniej nad morzem w Czarnogórze. I niech mi to ktoś wyjaśni!
Hotel Diery, Biely Potok 664, 013 06 Terchová
KORZO Bistro, Mariánske námestie 192/13, 010 01 Žilina
Spaliśmy w Garni Hotel FATRA, Mládežnicka 2037, 013 06 Terchová