Centralnie przy rynku, prawie na wprost słynnej studni, w przyjemnej kamienicy mieści się restauracja SARP, zwana także Domem Architekta. Uchodzi i aspiruje do bycia miejscem luksusowym i zarazem wyzutym z lokalnej tradycji. Wbrew lokalnym tendencjom, kuchni żydowskiej mówi się tu zdecydowane nie!
W zamian proponują m.in. flaki po toskańsku oraz comberki jagnięce w sosie pesto z zapiekanką ziemniaczaną.
No cóż.
Primo, nie podają startera. Nie rozumiem. Skoro luksus, to trzeba trzymać poziom!?
Secondo. Flaki bardziej przypominały włoską minestrone, do której ktoś wrzucił podroby, tak jakby nie miał pomysłu co innego może z nimi zrobić. Wyszło co najwyżej średnie danie.
Terzo. Jagnięcina. Jestem gotów się założyć, że była odgrzewana. (sic!) Podana na talerzu, w obecności i ziemniaków i cebuli czerwonej i bakłażana i cukinii i papryki i pieczarek i roszponki. Uff. Za dużo tego wszystkiego. Stop, proszę przestać – wołało całe to danie. Na dokładkę mięso było twarde. Jak na popisowe danie, to zaliczyło popisową wpadkę.
Po raz kolejny okazało się, że aspiracje to za mało 🙁
Dom Architekta SARP, ul. Rynek 20, Kazimierz Dolny